GRUPA AZOTY TRIATHLON RADŁÓW – Relacja

Grupa Azoty Triathlon Radłów to impreza zorganizowana w Radłowie k. Tarnowa (woj. małopolskie). W tym roku odbyła się po raz pierwszy i muszę przyznać, że udała się wyśmienicie. Nie obyło się bez kilku drobnych wpadek, ale jak na pierwszy raz, organizatorzy spisali się na medal. Pogoda również dopisała, chociaż do ostatniej chwili stała pod znakiem zapytania.

Niedzielny poranek przywitał mnie pełnym słońcem. Budzik zadzwonił o 5:50. Start zaplanowany na 09:00, ale rowery trzeba wstawić do strefy zmian między 07:00 a 08:30. Wszystko spakowane dzień wcześniej (tu o przygotowaniach), więc pozostaje tylko śniadanie (klasycznie już przed zawodami – mleko z bakaliami i płatkami ryżowymi), zapakowanie sprzętu do auta i w drogę. Na miejscu jestem ok 07:30 i bez problemu ląduję na wyznaczonym parkingu dla uczestników. Brak wprawdzie szatni, ale wszyscy przebierają się przy samochodach, więc i ja zakładam co trzeba, a potem „wio” z rowerami do strefy zmian. Nie mam stroju triathlonowego, więc przygotowuję sobie spodenki i koszulkę rowerową w nadanym mi miejscu, buty SPD i biegowe obok roweru (nie wpinam butów w pedały,  ponieważ nie ćwiczyłem tego elementu wcześniej – wolę nie ryzykować), wszystkie żele tam gdzie trzeba, kask z okularami i rękawiczkami oraz pas z numerem na kierownicy.

Przed odprawą jeszcze rozgrzewka i zapoznanie z wodą, która okazała się cieplejsza niż się spodziewałem (oraz krystalicznie czysta).

PŁYWANIE – 00:21:32

Z lekkim opóźnieniem, ale wreszcie rozlega się sygnał startu. Najpierw ruszyły niebieskie czepki, czyli dystans 1/4 IM, chwilę później żółte i białe (1/8 IM oraz sztafety). Przy wyjściu z wody było już kolorowo. Do boi w połowie dystansu płynęło mi się dość dobrze, natomiast w drodze powrotnej nie mogłem namierzyć bramki oznaczającej wyjście z wody i straciłem ok. 2 minut na płynięcie zygzakiem.

ROWER – 01:29:40

Kiedy już dotknąłem stopami piasku, poczułem, że najgorsze za mną (zawsze stresuję się przed etapem pływackim). Błyskiem do strefy zmian, kilka szybkich ruchów, rower z haka i na trasę. Ta część odbywała się na asfalcie – po tzw. agrafce. Do przejechania były 4 pętle, każda po 11 km. Trasa prosta jak stół, jedynie na nawrotkach brakowało miejsca (na szerokość jezdni). Jazda bardzo płynna, moje dwa bidony (woda i izotonik) wystarczyły w zupełności na cały etap. Na ostatniej prostej dopiłem wodę do końca, wypiąłem się z butów i z powrotem do strefy zmian.

BIEG – 00:47:36

Odwiesiłem rower, wskoczyłem w buty biegowe i pędem na trasę. Przez cały bieg czułem, że mam moc i utrzymywałem tempo w granicach 4:45 min/km. Bieg odbywał się na dwóch pętlach, po asfalcie, ale również po ubitych ścieżkach wokół zalewu. Brakowało mi oznaczenia kilometrów oraz strzałek kierunkowych i pod koniec pierwszej pętli musiałem dopytywać wolontariuszy jak biec na drugą pętlę. Pomimo pełnego słońca, biegło się bardzo dobrze a na każdej pętli zorganizowano dwie „kurtyny” chłodzące – nad zalewem, gdzie zraszano nas jak świeżo skoszony trawnik, oraz w połowie pętli straż pożarną, oferującą już pełną kąpiel. Na ostatniej prostej uruchomiłem wszystkie pozostałe siły i wbiegłem na metę, gdzie obciążono mi szyję medalem i skierowano do „Green Baru” na schłodzenie i uzupełnienie kalorii oraz płynów.

CAŁOŚĆ – 02:43:40

Przyznam, że meta nieco mnie rozczarowała. Było bardzo mało miejsca na wyhamowanie i nie było etatowego fotografa, a mój „zdjęciowy” się zagapił, w związku z czym nie mogę się pochwalić bohaterskim finiszem. Na szczęście organizacja posiłku regeneracyjnego stanęła na wysokości zadania. Moc wszelkiego rodzaju owoców (banany, pomarańcze, arbuzy, itp.), izotoniki i woda w każdej ilości. Ciepła zupa i najlepsze – Bardzo profesjonalnie przygotowane posiłki: tarty na słodko (morelowe, czekoladowe, kokosowe, każda z innym sosem) i wytrawnie (z kurczakiem czy wołowiną), sałatki i makarony, a wszystko ładnie zafoliowane i opisane, włącznie ze składem oraz kalorycznością dania na 100 g oraz na porcję. Wszystko przygotowane przez Zdrowy Projekt. Naprawdę robiło wrażenie.
Po zaspokojeniu głodu można było wskoczyć do basenu z wodą o temp. 10 st. C i schłodzić rozgrzane ciało. Skorzystałem i ja.

PODSUMOWANIE

Zawody w kategorii 1/4 IM wygrał Tomasz Brembor z czasem 01:52:27. W kategorii kobiet wygrała Ewa Bugdoł z czasem 02:04:15. Dystans 1/8 IM wygrał Mariusz Bartek z czasem 01:07:37 oraz Alicja Ulatowska (01:10:32). W zawodach wzięło udział blisko 300 uczestników.
Warto powtórzyć, że jak na pierwszy raz, organizatorzy spisali się na medal. Drobne mankamenty na pewno zostaną poprawione w przyszłej edycji, ale i bez tego śmiało polecam to miejsce każdemu, zarówno na debiut, jak i poważną rywalizację. Miejsce jest bardzo dobre, woda fantastycznie czysta i organizatorzy, którzy naprawdę dokładają wszelkich starań żeby wszystko było jak trzeba. Będę bardzo dobrze wspominał ten triathlon i w przyszłym roku z pewnością ponownie wystartuję, o ile rzeczywiście zostanie zorganizowany po raz drugi.

Strona główna

print
Related Post
Disqus Comments Loading...