Brooks Cascadia 10 – recenzja

Do tego roku biegałem tylko po asfalcie. Kiedy coś mi się w głowie przestawiło i postanowiłem poznać nowe szlaki (dosłownie), pojawiła się potrzeba znalezienia dobrych górskich butów. Z pomocą przyszedł Ilya Markov, u którego miałem przyjemność odbyć kilka zimowych treningów, co kolosalnie poprawiło moją jakość treningów i technikę biegania. To właśnie on polecił mi spróbować Brooks Cascadia 10. Udałem się do sklepu 4run.pl w Krakowie, zakupiłem i przetestowałem na własnej skórze. A oto efekty:

PODSTAWOWE INFORMACJE

  • marka –Brooks 
  • rok premiery – wiosna/lato 2015
  • typ stopy – neutralna/supinująca
  • zastosowanie – treningowy
  • amortyzacja – bardzo duża
  • spadek pięta-palce – 10 mm
  • waga – 329 g
  • cena katalogowa – 499 zł

PIERWSZE WRAŻENIE

Po wyjęciu z pudełka, buty robią naprawdę dobre wrażenie. W rzeczywistości są lżejsze niż na to wygląda. Góra buta wydaje się być bardzo przemyślana i powinna być bardzo trwała. Wszystkie miejsca, gdzie zazwyczaj buty się najszybciej przecierają (np. siateczka nad dużym palcem, zewnętrzne krawędzie przy małym palcu, itp.) są dobrze zabezpieczone, widać dodatkowe paski wzmacniające po wewnętrznej stronie, wkładka do buta też robi wydaje się dobrze przemyślana. Od dołu agresywny bieżnik, ewidentnie na bezdroża i trasy górskie. Ogólnie, trzymam w dłoniach dobrze wykonany, trwały but na hardcorowe trasy.

Dotychczas biegałem w Asicsach z serii GT1000 i GT2000. Są to buty z podparciem dla pronatorów, ale o stosunkowo niewielkiej amortyzacji. Przymierzając Brooksa Cascadię 10, zauważyłem dwie rzeczy: 1. Buty są idealne dla mojej, dość szerokiej stopy. 10-ka i tak jest węższa niż jej poprzedniczki, niemniej jak dla mnie but był idealny. 2. Czułem się jakbym chodził na poduszkach. Wydało mi się, że jest tu strasznie dużo pianki i będzie się niewygodnie biegało.

Jednak po wejściu na bieżnie okazało się, że biegnie się całkiem przyjemnie. Na pewno nie czuję podłoża tak jak w moich Asicsach, ale zdaję sobie sprawę, że Cascadia służy do biegania w górach, a nie po równiutkim asfalcie. Cóż, trzeba wypróbować w boju.

PARAMETRY


TECHNOLOGIE

DNA –  inteligentna technologia amortyzacji, dostosowująca się do indywidualnych cech biomechanicznych biegacza. Brooks DNA cały czas dostosowuje się do prędkości biegu i nie zbija się jak pianka.

BIOMOGO – pierwsza na świecie w pełni biodegradowalna pianka podeszwy. BioMoGo utylizuje się 20-50 razy szybciej niż inne pianki.

HIGH PERFORMANCE RUBBER – podeszwa wykonana z  gumy bardzo odpornej na ścieranie i zapewniającej silny chwyt


Pivot ™
– specjalne elementy umieszczone w podeszwie, zapewniają bezpośredni kontakt podeszwy buta z powierzchnią, nawet przy dużych nierównoścach. PiVot polepsza dzięki temu przyczepność butów.

BALISTIC ROCK SHIELD – jest to system rozpraszający siły uderzenia oraz utrzymujący elastycznośc podeszwy, dzięki czemu zmniejsza ryzyko odniesienia kontuzji podczas biegu w terenie.

PRZEZNACZENIE

Producent opisuje buty jako przeznaczone do biegania w zróżnicowanym terenie. Bardzo duża amortyzacja, agresywny bieżnik oraz elementy PiVot powodują, że buty najlepiej sprawdzą się na długich biegach górskich i wybieganiach w terenie. Chociaż są zaprojektowane jako buty biegowe, producent wskazuje, że z powodzeniem mogą być wykorzystywane jako buty trekkingowe, chociaż nie zaleca się stosowania ich do długich wycieczek z dużym obciążeniem.

Do treningów oraz zawodów odbywających się na asfalcie nie polecałbym tych butów. Również na krótkich zawodach nie sprawdzą się najlepiej – przez swoją wagę oraz elementy poprawiające stabilność, tracą nieco na dynamice. Tu dużo lepiej sprawdzą się lżejsze buty, pozwalające na wyraźne czucie podłoża.

TEST BOJOWY

Brooksy towarzyszyły mi w trzech biegach górskich (21 km – Chyża Durbaszka, 53 km – Chudy Wawrzyniec, 53 km – Ultramaraton Bieszczadzki), kilku dłuższych wybieganiach oraz kilku krótkich treningach terenowych. Oczywiście najwięcej cennych informacji zebrałem podczas zawodów.

CHOLEWKA

Buty dobrze trzymają stopę, ale nie uciskają w żadnym miejscu. Ani na zbiegach ani na podbiegach nie doświadczyłem nadmiernego poruszania się stopy w bucie ani żadnych obtarcia z winy butów nie powstały (wprawdzie na UMB zdarłem sobie skórę z małego palca, ale to była wina skarpetki). Sznurówki zaskoczyły mnie równie pozytywnie – ani raz się nie rozwiązały, co zdarzało mi się w innych butach. W Szczawnicy były miejsca gdzie biegło się po błocie lub śniegu i tutaj buty wykazały się dobrą wodoodpornością (nie mylić z wodoszczelnością – Cascadia nie posiada membran wodoszczelnych) – nic nie dostało się do środka. Przy tym wszystkich, buty mają dobrą wentylację, na co najlepszym przykładem był udział w Chudym Wawrzyńcu, w sierpniu. Gorąc był niemiłosierny – i znowu, ze strony Brooksów nie odczuwałem żadnych niewygód czy nadmiernego pocenia.

PODESZWA

Bieżnik o skomplikowanej budowie bardzo dobrze sprawuje się w każdych warunkach. Od szybszych kawałków asfaltowych (UMB), przez piach, kamienie, aż po strome błotniste podejścia (Chudy Wawrzyniec) czy śnieg (Szczawnica) – żadnych poślizgów czy utraty przyczepności. Porównując Cascadię z typowymi „traktorami” (np. Salomon Speedcross) obawiałem się cięższych warunków, ale Cascadia naprawdę daje radę.

STABILIZACJA

To jest chyba największa zaleta tych butów. Fakt, nie należą do najlżejszych, niemniej nawet na asfaltowych etapach  nie mogę powiedzieć żebym czuł specjalnie ich wagę. Natomiast w ciężkim terenie, zwłaszcza po wielu kilometrach, kiedy nogi już dają o sobie znać, Brooksy pokazują swoją prawdziwą moc. To jest prawdziwy czołg – to jest idealne określenie – pełna stabilność, dobre trzymanie i pewne sunięcie do przodu. Te buty dają to wszystko. Podczas Chudego Wawrzyńca, kiedy pod koniec najbardziej stromego i błotnistego podejścia zacząłem czuć skurcze w śródstopiu, cieszyłem się jak dziecko, że mam te buty. Odwaliły kawał dobrej roboty. Dzięki DNA, but dostosowuje się do stopy, która leży sobie komfortowo, a elementy PiVot podtrzymują na niepewnym gruncie.

TRWAŁOŚĆ

Różnie bywało na trasach – czasami gdyby nie buty, noga na pewno by się poślizgnęła na śniegu czy kamieniu. Niekiedy czułem jak materiał się napina i zastanawiałem się kiedy ta „siateczka” się porwie. Nic takiego się nie stało. Po całym sezonie biegowym buty są nadal w bardzo dobrym stanie. Żadnych naderwań czy pęknięć i wszystko wskazuje na to, że jeszcze sporo szlaków przebrniemy wspólnie.

Cascadia 10 w boju

PODSUMOWANIE

W butach biegałem w różnych warunkach, temperaturach i w różnym terenie. Biegałem treningowo ale i parłem mocno podczas zawodów, więc zostały naprawdę dobrze przetestowane.

Czytając ponownie to, co napisałem powyżej, szukam w głowie czegoś, do czego mogę się przyczepić, bo cała recenzja brzmi jak mocno sponsorowany artykuł. Chociaż tak nie jest. A i tak nie mam się do czego przyczepić. Znacie to uczucie, kiedy mierzycie buty czy inne ubranie i czujecie, że „siadło”? Rzadkie uczucie – a tutaj tak było. Co więcej, po tych wszystkich kilometrach dalej mam to samo uczucie. Zdaję sobie sprawę, że każdy ma inną budowę stopy i komuś może but nie pasować (będzie za wąski, za szeroki, itp.) ale poza możliwymi, subiektywnymi odczuciami „rozmiarowymi”, nie znalazłem nic, naprawdę nic, do czego mógłbym się przyczepić. No, chyba, że wolisz „bieganie naturalne” – ale tu Brooks też coś znajdzie ;-)

Jeśli szukasz dobrych butów trailowych, które sprawdzą się w hardcorowym terenie, ale pozwolą Ci też komfortowo przebiec kawałek asfaltem, Brooks Cascadia to buty warte uwagi. Są dobrze wykonane, dzięki DNA dostosują się do Twojej stopy i pozwolą Ci stabilnie i bezpiecznie pokonać najtrudniejszy nawierzchniowo teren. Ja jestem nimi urzeczony i z pewnością wspólnie pokonamy jeszcze niejedne zawody górskie.

print
Related Post
Disqus Comments Loading...