Rok temu dokonałem podsumowania całego poprzedniego roku (2015). Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ ukazało mi parę faktów, z których nie zdawałem sobie sprawy patrząc jedynie na moje postępy miesięczne. Tym razem jestem bogatszy o materiał do porównań.
W 2015 rozpocząłem przygodę z biegami górskimi oraz dystansem ultra. Najdłuższy dystans, jaki wtedy pokonałem to 52 km. Jesienią zrobiłem plan na kolejny rok. Plan ten zakładał poprawę wyników w biegach górskich, wydłużenie maksymalnego pokonanego dystansu oraz poprawę wyniku na dystansie maratonu ulicznego. Zaplanowałem sobie 9 startów w różnych biegach.
ZREALIZOWANE CELE
- Najdłuższy dystans jaki pokonałem to 92 km (BUT90)!, w którym zająłem 9. miejsce z czasem 13:35:03. Poprawiłem wyniki na krótszych dystansach w biegach górskich i rozprawiłem się z życiówką w maratonie, poprawiając wynik z 3:31 do 3:12! Z 9 zaplanowanych biegów udało się wystartować w 7 (w ramach rekompensaty za Ultramaraton Bieszczadzki, wziąłem udział w fantastycznym Biegu Śnieżniej Pantery).
- Cały rok przetrenowany bez kontuzji! W poprzednich latach nie byłem jeszcze gotowy do takich przebiegów i nie znałem swojego organizmu na tyle żeby udało mi się cały rok biegać bez jakiejś przygody. W tym roku, pomimo tak ogromnego przyrostu kilometrażu – udało się!
- Drugi rok działania strony lepiejbiegac.pl! Strasznie się cieszę, że wytrwałem i strona się rozrasta. Dostaję coraz więcej komentarzy, czasami podziękowań, co świadczy o tym, że spełnia swój cel. Każdy komentarz cieszy mnie niezmiernie i chcę dalej rozwijać tę stronę, tak by służyła Wam jeszcze lepiej!
- Przebiegłem 2500 km w 2017! Nawet nie marzyłem o takim kilometrażu. Chciałem przebiec 2000 km, bo wcześniej zawsze zbliżałem się do tej granicy ale nie mogłem jej przekroczyć.
- Ustanowiłem nowe życiówki! 00:40:33 na 10 km, 01:30:58 w półmaratonie, 3:12:09 w maratonie – oto jak ustawiłem sobie poprzeczkę na kolejny sezon biegowy.
- Ukończyłem bieg ultra w pierwszej dziesiątce! Niewyobrażalny postęp. Moim celem było dostać się do pierwszej 50-tki, albo (ambitnie!) 30-tki.
- Kolejny rok na diecie wege! To nie był żaden cel, ale chcę to ująć w tym miejscu, ponieważ to właśnie przemyślanej diecie i rezygnacji z mięsa zawdzięczam (w mojej ocenie) takie postępy, jaki robię. Zastąpienie mięsa ogromną kopą warzyw i owoców pozwala mi na szybszą regenerację, dzięki czemu mogę więcej i lepiej trenować. Odżywianie odgrywa zatem naprawdę ważną rolę w moich sukcesach.
ROK W LICZBACH
W 2015 pokonałem w sumie dystans 2354 km, z czego przebiegłem 1726 km. Spalone 124 tys. kalorii. Tygodniowo, średnio trenowałem 03:54:32 h, pokonując 44,1 km i spalając 2336 kcal.
W ubiegłym roku (2016) pokonałem w sumie dystans 2948 km, z czego przebiegłem 2504 km (w tym 485 km to biegi górskie). Spalone 160 tys. kalorii. Tygodniowo, średnio trenowałem 6:01:20 h, pokonując 56,7 km i spalając 3085 kcal.
W porównaniu do 2015 przebiegłem o 778 km więcej, spalając o 36 tys. kalorii więcej. Średni tygodniowy kilometraż zwiększył się z 44 km do 57 km. Pomimo ogromnej różnicy, większość tego wynika jedynie z faktu, że w 2016 poznałem już swój organizm na tyle dobrze, że praktycznie nie miałem żadnej dłuższej przerwy spowodowanej jakąkolwiek kontuzją. W 2015 wypadły mi praktycznie 2 miesiące treningów ze względu na zapalenie ścięgna Achillesa.
SUMARYCZNIE 2016:
Dystans: 2948 km / Czas: 312:11:23 / Kalorie: 160 438 kcal
BIEGI:
Dystans: 2504,2 km / Czas: 231:04:44 / Kalorie: 131 263 kcal
WAŻNIEJSZE WYDARZENIA W 2016
II BIEG ŚNIEŻNEJ PANTERY – Bieg zorganizowany w Zawoi, w kameralnej atmosferze, bez rywalizacji i ścigania się o nagrody. Dzięki fantastycznej atmosferze długo i ciepło będę wspominać to wydarzenie. Wszystko odbywało się w szczytnym celu – całość pieniędzy z wpisowego przekazana została na pomoc polskim rysiom. Niezmiernie cieszę się, że zostałem wybrany do grona osób godnych udziału w Biegu Śnieżnej Pantery i mam nadzieję na kolejną edycję. Tym bardziej, że tym razem walczymy o ratunek dla wilków!
PÓŁMARATON MARZANNY – W tym roku, tradycyjne już, powitałem wiosnę półmaratonem marzanny. Tym razem to już były prawdziwe zawody. Za cel miałem złamanie 01:30. Gdybym lepiej rozłożył siły, było to w zasięgu ręki – niestety, brakło tak niewiele. Mimo wszystko, nowa życiówka na poziomie 01:30:58 została ustalona :-)
WIELKA PREHYBA – W 2015 w Szczawnicy rozpocząłem swoją przygodę z biegami górskimi, na dystansie 22 km (Chyża Durbaszka). Tym razem podniosłem sobie poprzeczkę i wybrałem 43 km i przewyższenia na poziomie +/- 1925 m. Celem było dla mnie pokonanie tego dystansu w czasie poniżej 5 godzin, co wymagało średniego tempa na poziomie ok. 6:50-6:55 min/km. Tylko dzięki dobremu planowaniu udało się ukończyć w czasie 4:56:39!
15. CRACOVIA MARATON – Maraton miał być jedynie długim wybieganiem przed Biegiem Rzeźnika (na bicie rekordu życiowego ustanowiłem sobie jesienny Maraton Warszawski). Ale chora ambicja, jak zwykle, poniosła. Życiówka padła już w maju – 3:12:09. Na szczęście po zawodach regeneracja przebiegła bardzo sprawnie i tydzień później byłem już gotowy do wyzwania górskiego.
XIII BIEG RZEŹNIKA – Bieg był ogromnym wyzwaniem, ale chyba dzięki nastawieniu na totalne sponiewieranie ostatecznie dość dobrze zniosłem prawie 12 godzin biegu. Bardzo ciekawe doświadczenie w pięknych Bieszczadach. Świetne widoki i obcowanie z dziką naturą. Obawiałem się czy w ogóle podołam takiemu dystansowi tak szybko, a tu 89. miejsce na 778 startujących zespołów – wielki szok i chęć na więcej
RAJD DOOKOŁA TATR – Luźna wycieczka rowerowa na 215 km zrealizowana ze znajomymi, prowadząca z Zakopanego, przejściem granicznym w Chochołowie, dalej przez Zuberec, Liptovsky Mikulas, Strbske Pleso, Tatranską Łomnicę, Zdiar, znowu przejściem w Łysej Polanie i do Zakopanego. Cały czas po lewej ręce widać piękne wysokie Tatry, co czyni tę wycieczkę naprawdę niezapomnianą. Dla mnie było to kolejne wyzwanie, ponieważ jednak za kółkami aż tak nie przepadam i niezbyt dużo trenowałem w tym roku kolarstwo. Niemniej dałem radę, a wycieczkę polecam z całego serca. Piękne widoki i mały odpoczynek od ciągłego biegania.
CHUDY WAWRZYNIEC – Kolejny cel zaplanowany na 2016 został zrealizowany. 84 km w pięknym Beskidzie Żywieckim – o tej trasie myślałem od ubiegłego roku, kiedy to zaliczyłem debiut na dystansie ultra na krótszej trasie (52 km). Długą trasę ukończyłem na 60. pozycji, z czasem 11:41:48, czyli pobiłem swój czas z Biegu Rzeźnika, dokładając jeszcze 2 km do dystansu.
BIEG 7 DOLIN 64 KM – Ogromna impreza biegowa, na którą warto się wybrać jeśli lubicie obcować z ludźmi. Tu są ich tłumy. Niezbyt dobra trasa dla samotników, niemniej klimat jest fantastyczny, trasy dobrze oznaczone i praktycznie nie da się zgubić na trasie. Dla mnie było to ostatnie przygotowanie do największego wyzwania tego roku, czyli BUT90 – ponad 90 km w Beskidzie Żywieckim. Bieg dał mi nauczkę i obnażył kilka błędów w planowaniu.
BUT90. – Bieg, do którego przygotowywałem się cały rok. Koronny dystans 90+ km, który miał być największym wyzwaniem 2016. Wynik przeszedł moje najśmielsze oczekiwania – 9. miejsce i czas lepszy niż zakładałem (13,5 h) – już mam chęć na więcej! W przyszłym roku też zamierzam wziąć udział w tym biegu – piękne tereny i świetna organizacja sprawiają, że chce się tam wrócić i przeżyć to ponownie.
13. KRAKOWSKI BIEG SYLWESTROWY – Czwarty raz (to już tradycja?) biegłem stałą trasą wiodącą z (tym razem małego) rynku w Krakowie, przez planty, bulwary wiślane i z powrotem plantami do rynku. Trasa „asfaltowo-brukowo-lodowa”, choć w tym roku było wyjątkowo sucho i udało mi się nie wyrżnąć orła na bulwarach. Nie jest to trasa i warunki do bicia życiówek, ale mimo to z takim założeniem jechałem na ten bieg do rynku. I udało się – padł nowy rekordzik – 00:40:33!
KONDYCJA
Jest to pierwszy rok, w którym nie miałem żadnej poważniejszej kontuzji. Owszem, zdarzały się lżejsze przeciążenia, ale nic co by mnie zmusiło do rezygnacji z treningu. Cały rok trenowałem pod kątem biegów górskich, więc dużo było podbiegów, wzmacniania mięśni nóg oraz ćwiczeń stabilizacyjnych.
Wagowo, praktycznie cały rok wyglądał podobnie. Najwięcej ważyłem na początku roku, kiedy większy nacisk położyłem na odbudowanie masy mięśniowej utraconej w poprzednim sezonie przez bieganie długodystansowe. Z biegiem roku widać, że to co nadrobiłem w styczniu i lutym, powolutku znowu było wytracane i znowu teraz czeka mnie początek roku z większą ilością ćwiczeń siłowych. Tkanka tłuszczowa utrzymuje się cały czas na poziomie stabilnym poziomie ok. 5%, podobnie jak dobre nawodnienie, którego bardzo pilnuję. W przyszłym roku trzeba popracować nad utrzymaniem masy mięśniowej, którą odbuduję.
Na pewno może być jeszcze lepiej, ale wydaje mi się, że jestem na dobrej drodze, skoro praktycznie na każdym dystansie w tym roku ustanowiłem nową życiówkę, biegam bez kontuzji i utrzymuję 6 treningów w tygodniu bez przemęczania organizmu.
CO DALEJ
Jakie cele na 2017? Mocniej, szybciej, dalej! Będę pracował nad poprawą mięśni nóg oraz górnych partii, ponieważ do dłuższych dystansów chciałbym zacząć używać kijków biegowych. Do tego potrzebuję siły w rękach. Kolejne życiówki czekają, a więc trzeba też popracować nad szybkością. W tym roku chcę złamać 40 minut na 10 km i 1:30 na dystansie półmaratonu. Co do ostatniego – dalej – już zaplanowałem kolejne starty i najdłuższy ultramaraton obejmuje 140 km. Nic, tylko zbierać siły ;-)
lepiejbiegac.pl sprawia mi ogromną radość i mam nadzieję, że w kolejnym roku przybędzie jeszcze więcej czytelników i dzięki temu będę mógł jeszcze lepiej odpowiadać na wasze wątpliwości i pytania. Jak zawsze, czekam na komentarze i konstruktywną krytykę :-) Życzę sobie i Wam udanego roku 2017!