Plecak Dynafit Enduro 12 wpadł w moje ręce podczas II Biegu Śnieżnej Pantery w marcu tego roku (2016). Wprawdzie minęły dopiero 3 miesiące, ale od czasu Biegu Śnieżnej Pantery miałem okazję testować go w wielu różnych sytuacjach – od krótkich wybiegań szosowych, po Bieg Rzeźnika. Jak wypadł plecak Dynafit w tych testach?
PODSTAWOWE INFORMACJE
- marka –Dynafit
- model – Enduro 12
- pojemność – 12 l
- zastosowanie – biegi górskie, ultra, trekking
- materiał – 68 honeycomb poliester PU, siateczka
- bukłak – brak w zestawie
- ilość kieszeni – 4
- waga – 289 g
- cena katalogowa – 299 zł
NAJWAŻNIEJSZE CECHY
- niewielka waga
- siatkowe, regulowane szelki zwiększające wentylację
- duża ilość zapinanych kieszeni umożliwiających łatwy dostęp
- 2 uchwyty na bidony
- możliwość zamocowania kijów trekkingowych
PIERWSZE WRAŻENIE
W moje ręce wpadł plecak w kolorze pomarańczowym (dawn). Oprócz tego jest jeszcze grafitowo-zielony (carbon) i niebieski (sparta blue). Z początku nie przypadł mi mój kolor do gustu (lepiej się czuję w zieleni czy niebieskim), ale przy bliższym poznaniu doceniłem mocno jego praktyczność.
Plecak ma jedną główną komorę, do której dostajemy się od góry – jest całkiem pakowna i ma możliwość zamontowania bukłaka, choć brak takowego w zestawie. W komorze dodatkowej można wygodnie schować drobne pomoce, typu mapa, profil trasy, rękawki czy inne drobiazgi. Dodatkowo mamy do dyspozycji 2 uchwyty na bidony w tylnej części, 2 kieszonki „zaciągane” z przodu na szelkach, oraz 3 kieszonki na zamek – 2 po bokach i jedna, odpinana, na ramiączkach z przodu.
PRZEZNACZENIE
Według opisu producenta, plecak najlepiej sprawdza się w przypadku biegów górskich i biegów ultra. Równie dobrze można go jednak wykorzystać przy krótszych wyprawach trekingowych, ze względu na możliwość przytroczenia kijów trekingowych.
Ja testowałem go w różnych warunkach biegowych – na dłuższych wybieganiach szosowych, krótkich treningach górskich, oraz różnych dystansach ultra (43-82 km). Duża wszechstronność plecaka w połączeniu z niewielką wagą sprawiła, że w każdej sytuacji zdał egzamin i nie był w żadnej mierze uciążliwy.
WYKONANIE I UŻYTKOWANIE
TRWAŁOŚĆ – Ciężko jest mi się wypowiadać na temat trwałości plecaka po zaledwie kilku miesiącach testowania. Na podstawie intensywnego używania w tym czasie mogę stwierdzić, że wszystko jest w porządku – nic się nie przeciera, plecak wielokrotnie przemaczany (pot i deszcz), cały czas wygląda jak nowy. Najważniejsze, że nic nie dzieje się z elementami z siatki, zwłaszcza, że całe ramiączka są z nich wykonane. Zamki błyskawiczne działają bardzo płynnie, żadne gumki czy sznureczki nie zamierzają się urwać.
WSZECHSTRONNOŚĆ – Plecak zasługuje w tej kwestii na ogromny plus. Jest dobry zarówno na krótsze wybiegania jako lekka kamizelka, do której chowam tylko bidony i telefon, jak i pakowny plecak na dłuższe ultra.
Jego naprawdę niska waga powoduje, że na krótkich dystansach praktycznie go nie czuć, a można ze sobą zabrać bidony z wodą czy skorzystać z kieszonek i wrzucić jakieś drobne, telefon czy cokolwiek innego. Czasami nawet w drodze powrotnej wpadałem do sklepu i robiłem niewielkie zakupy.
Z kolei podczas ultra robi się z niego dość pakowne zwierzę. Do głównej komory zmieści się cały obowiązkowy sprzęt na większość zawodów ultra, a przecież oprócz tego mamy całą masę dodatkowych kieszonek i uchwytów. Bieg Rzeźnika nie stanowił żadnego problemu logistycznego.
WYGODA UŻYTKOWANIA – Często mam problem z dobraniem wygodnego plecaka, ze względu na mój wzrost (172 cm). Mierzyłem już kilka plecaków i zazwyczaj jest problem z długością ramiączek – nie jestem w stanie tak ich skrócić żeby plecak wygodnie przylegał, nie skakał i nigdzie się nie bufrował. Dynafit był w tej kwestii bardzo miłym zaskoczeniem. Enduro 12 bardzo dobrze przylega do ciała, jest ergonomicznie wyprofilowany, przez co bardzo fajnie układa się na plecach a wszystko jest łatwo dostępne – nawet bidony w uchwytach w tylnej części plecaka. Kieszonki są na tyle duże, że do każdej wejdzie nawet całkiem spory telefon. Z drugiej strony, na pusto przyjemnie się spłaszczają i całość przylega do ciała – nic nie fruwa i nie szeleści niepotrzebnie.
NAWADNIANIE – Dla mnie największą zaletą są bardzo wygodne i stosunkowo wysokie uchwyty na bidony, umieszczone z tyłu (nie wypada nawet softflask 500 ml). Nie biegam z bukłakami, ponieważ sporo czasu zajmuje dobranie się do nich podczas zawodów, a i z czyszczeniem różnie bywa. Dużo łatwiejsze w obsłudze są bidony i softflaski, stąd niezwykle istotny jest dla mnie wygodny do nich dostęp.
PAKOWNOŚĆ – Pakując się na Bieg Rzeźnika chyba najlepiej przetestowałem pakowność plecaka. Oto, co udało mi się spakować:
- wiatrówka INOV-8 AT/C ULTRASHELL
- rękawki BRUBECK
- para rękawiczek INOV-8 RACEGLOVE
- bluza BRUBECK
- 3 chusty BUFF
- folia NRC
- telefon komórkowy
- podstawowa apteczka w worku strunowym
- 1 bidon i 2 pełne softflaski SALOMON (500 ml)
- 8 batonów energetycznych
- kamera sportowa GARMIN VIRB
- zapasowe skarpetki ROYAL BAY
- czołówka PETZL NAO
- mapa
PODSUMOWANIE
Gdybym miał określić Dynafit Enduro 12 jednym słowem, powiedziałbym – UNIWERSALNY. Jest to aktualnie mój ulubiony plecak i zabieram go zarówno na krótkie wybiegania szosowe (20 km i więcej), jak i wszelkie górskie biegi i wycieczki biegowe. Sprawdza się idealnie w każdych warunkach. Jeśli nie wiesz jaki plecak kupić na początek, mogę śmiało polecić właśnie Enduro 12 – cena jest do zaakceptowania, a w zamian dostajemy sprzęt, który na pewno spełni nasze oczekiwania.
Jeśli uważasz, że ten artykuł jest interesujący, podziel się nim z innymi, korzystając z przycisków mediów społecznościowych pod tekstem. Jeśli nie chcesz się dzielić, może przynajmniej go polubisz? 🙂