JAK ZACZĄŁEM BIEGAĆ
Wczoraj, przeglądając kalendarz aktywności sportowych, odkryłem, że dokładnie 3 lata temu – 19.07.2012 – zaczęła się moja przygoda z bieganiem.
Dzień pamiętam, jakby to było wczoraj. Przez kilka ostatnich miesięcy walczyłem ze zbędnymi kilogramami, ćwicząc w domu po 15 minut dziennie (zawsze po powrocie z pracy) i czułem, że moja kondycja znacznie się poprawiła.
Właśnie rozpocząłem urlop i odwiedzałem swoje rodzinne strony. Pogoda była fantastyczna i aż chciało się wyjść i poćwiczyć. Wprawdzie z bieganiem miałem dotąd tylko złe wspomnienia (z czasów szkolnych), nie miałem ani butów ani stroju sportowego, ale czułem, że potrzebuję czegoś nowego – jakiejś odmiany od codziennych ćwiczeń. Założyłem spodnie dresowe i moje ciężkie, trekkingowe półbuty (środek lipca!), odpaliłem aplikację gps w telefonie (jak ja się cieszę, że o tym pomyślałem – dzięki temu dziś wiem dokładnie kiedy się to dokładnie zaczęło) i ruszyłem wolnym truchtem. Zdecydowałem, że pobiegam testowo, „dokoła płota”, bo i tak pewnie braknie mi tchu po kilkuset metrach. W efekcie przebiegłem 2,7 km w tempie 5:19 min/km a dobiegając do domu uświadomiłem sobie, że wcale nie mam zadyszki. Najwidoczniej te miesiące ćwiczeń zrobiły swoje! 3 dni później przebiegłem 4 km, a miesiąc później biegałem już po 10 km za jednym zamachem. Bieganie wciągnęło mnie bez reszty.
Przez 3 lata przebiegłem daleką drogę – 4060 km w 350 godzin, brałem udział w różnych zawodach, doświadczyłem większości popularnych kontuzji i popełniłem większość popularnych błędów treningowych. Dodatkowo obudowałem się całą masą sprzętu „wspomagającego” (pulsometr z GPS, spodenki i koszulki termoaktywne, profesjonalne buty, skarpety i opaski kompresyjne, plecaki do biegania i tona innych akcesoriów), poprawiłem technikę biegu i eksperymentowałem z różnym „paliwem”. Pomimo małej biblioteczki w domu, regularnego przekopywania internetu w poszukiwaniu nowych rozwiązań i setek godzin spędzonych na ich testowaniu, dziś ciągle czuję się jak żółtodziób i codziennie uczę się czegoś nowego.
Stąd też potrzeba stworzenia tej strony – żeby uporządkować te wiedzę i podzielić się tym, co sam na sobie przetestowałem. Ciekawie się złożyło, że ten nowy projekt (strona Lepiej Biegać) przypada właśnie na kolejną rocznicę mojej przygody z bieganiem. Liczę, że zawartość tej strony pomoże mi zebrać i uporządkować moją wiedzę i doświadczenie. Wierzę też (ba! wiem to!), że jest cała masa ludzi podobnych do mnie, którzy szukają w internecie przystępnej wiedzy, która pozwoli im poprawić swój stan zdrowia czy technikę biegania.
Będzie dla mnie ogromną satysfakcją jeśli to miejsce pomoże choć jednej osobie lub zarazi kogoś moim uzależnieniem – bieganiem!