ARCh MAX – Belt Trail Pro

Wszyscy wiemy czym są pasy biegowe – to takie ustrojstwo, które za nic nie chce się trzymać na biodrach – podskakuje, przesuwa się i wszystko z niego wypada. Po prostu koszmar! Jednak każda firma biegowa ma taki pas w swojej ofercie, więc ktoś to kupuje. Owszem, kupujemy, bo nie chcemy w lecie zabierać plecaka biegowego, tylko po to żeby wrzucić do niego 2-3 pierdoły. Ale oto jest rozwiązanie! Nowe wcielenie pasa biegowego! Lekki, elastyczny, pakowny i super przylegający. ARCh MAX Trail Pro! 

PODSTAWOWE INFORMACJE

  • Marka – Arch-Max
  • Model – Belt Trail Pro Black
  • Funkcje – Oddychający, Dwustronny
  • Materiał– Lycra
  • Ilość kieszeni- 6 (4 małe i 2 duże)
  • Inne – 2 silikonowe uchwyty np. na kije trekkingowe, 2 szlufki do przymocowania np. kluczy
  • cena katalogowa – 119,99 

 

OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA

Pas biegowy ARCh MAX to dwustronny, ergonomiczny pas biegowy wykonany z ultralekkiej lycry. Pas przeznaczony jest do każdego rodzaju treningów – począwszy od krótkich biegów, kiedy chcemy ze sobą zabrać tylko telefon i picie, po długie wybiegania w terenie górskim, kiedy dodatkowo chcemy zabrać zapas energii, kije biegowe, czy inne szpargały, a nie chcemy zakładać kamizelki.

NAJWAŻNIEJSZE CECHY

  • Lekki, dwustronny, materiałowy pas, który można zamknąć w pięści. Waży tyle co nic.
  • 2 duże kieszenie, jedna z przodu, druga z tyłu. Pomieszczą np. softflask 0,5 l, spory smartfon, folię NRC, cienką wiatrówkę, itp.
  • 4 mniejsze kieszenie po bokach – włożysz do nich kluczyki, żele, batoniki, chustę wielofunkcyjną, opaskę na głowę, itp.
  • 2 uchwyty z silikonowym wykońćzeniem, które pozwalają przytroczyć kije trekkingowe albo przełożyć bluzę czy kurtkę
  • 2 szlufki, do których można zapiąć np. klucze, albo doczepić numer startowy
  • Szlufki i metka z przodu pasa ułatwiają otwieranie kieszonek i wyjmowanie przedmiotów w trakcie biegu

PIERWSZE WRAŻENIE

Wizualnie – super. Pas prezentuje się naprawdę ładnie – mieści się w dłoni, jest leciutki, przyjemny w dotyku, delikatny… no właśnie – delikatny… I tu pojawił się w głowie znak zapytania. Czy tak delikatny pas ma utrzymać wszystkie te rzeczy, które planowałem do niego zapakować? Nie urwie się coś, nie podrze?

Przymierzyłem pas, stanąłem przed lustrem – zacząłem delikatnie wypróbowywać kieszonki. Jeśli wytrzyma testy, to będzie bomba. Ale czy wytrzyma?

TEST W BOJU

Do testów podchodziłem etapami. Najpierw zapakowałem go „na sucho” żeby zobaczyć, co teoretycznie się do niego zmieści. Potem zabrałem go w wersji minimalistycznej (telefon, softflask z wodą i klucze do domu) na krótki trening na asfalcie. Zdał egzamin śpiewająco – Nic nie podskakiwało, nic nie wypadło i nic nie uwierało.

Potem już poszło z górki. Seria treningów w różnych warunkach, z różnym obciążeniem i załadunkiem. Głównie biegi terenowe – spokojne, ale i takie z intensywnymi zbiegami i skakaniem przez przeszkody.

Pakowność – Jak na tak delikatny skrawek materiału, pas jest bardzo pakowny i wytrzymały. Materiał jest rozciągliwy, więc nawet małe, boczne kieszonki zmieszczą całkiem sporo. Udało mi się zapakować wszystkie możliwe kieszonki – fakt, wtedy na biodrach mam całkiem sporo gratów i nie biegnie się już tak leciutko, ale najważniejsze, że nic nie podskakuje i nie wypada. Jednak gdybym musiał zapakować tyle sprzętu, (telefon, chusta wielofunkcyjna, kije, butelka z wodą 0,5l, 2 batony, 2 żele, klucze, folia NRC), pewnie brałbym już kamizelkę. W każdym razie – da się!

Wygoda użytkowania – Pas został wymyślony po to, żeby nie musieć na każde wybieganie w terenie brać kamizelki/plecaka biegowego – w końcu nie zawsze potrzebujemy zabierać aż tyle gratów, a po co biegać z pustym plecakiem. Najwygodniej jest zatem wykorzystywać pas ARCh-Max do typowego dłuższego wybiegania w terenie, gdzie potrzebujesz telefon, zapas wody, żele/batony i jakieś drobne. Przy takim obciążeniu na pewno nic nie będzie skakać. Biegnie się z pasem bardzo wygodnie, praktycznie go nie czuję i po chwili zapominam, że go w ogóle mam na sobie. Nie przesuwa się ani w jedną ani w drugą stronę.

Często zabieram Arch-Max kiedy muszę dojechać gdzieś na trening i po treningu wrócić do domu. Wtedy z godzinnego treningu potrafią się zrobić 3-4 godziny i kieszonka czy dwie więcej zawsze się przydaje.

Dostęp do przednich kieszonek jest bardzo łatwy, dzięki metce i szlufkom, które pomagają otworzyć kieszeń. Łatwo coś wyciągnąć i równie łatwo schować.  Tylna kieszonka jest równie łatwo dostępna, chyba że masz zapakowane również kije, ale wtedy nieco ciężej schować coś z powrotem.

Trwałość – Pas już trochę kilometrów ze mną zrobił. Sprawdził się podczas krótkich treningów górskich, dłuższych wybiegań, ale największy test przeszedł podczas CCC – 100 km w Alpach to chyba wystarczający sprawdzian. Pas zdał egzamin bardzo dobrze. Służył mi przede wszystkim jako uchwyt na kije, które wielokrotnie wyjmowałem i chowałem. Dzięki pasowi trzymały się bardzo stabilnie na biodrach, nie podskakując i nie przeszkadzając, a w kamizelce miałem więcej miejsca na inne szpargały.

PODSUMOWANIE

Pomimo pierwszych obaw o jego trwałość, pas biegowy ARCh-Max bardzo mi się spodobał i zdał wszystkie egzaminy. To jest dokładnie to, czego szukałem na dłuższe wybiegania, ale nie aż tak długie żeby brać ze sobą cały plecak, który grzeje potem w plecy i po chwili jest cały mokry. Dotychczas dostępne tzw. nerki nigdy mi nie podchodziły. Podskakiwały, podchodziły do góry albo trzeba było cały czas coś poprawiać.

Z ARCh-Maxem plecy pozostają suche (na ile to możliwe przy biegu), ja mam wszystko co potrzeba a o pasie mogę praktycznie zapomnieć. To również świetna propozycja na krótsze starty w górach (powiedzmy do 2o-25km – przy założeniu, że mamy po drodze jakieś punkty do uzupełnienia wody), zwłaszcza w lecie.

W mojej wersji pasa nie ma zapinanych kieszonek, ale na stronie arch-max.pl  znajdziecie również pas z dużą, zapinaną kieszonką, która pomieści nawet dużego Samsunga Note. Mnie jednak brak suwaka nie przeszkadza, a obawiałem się, że telefon porysuje mi się od zamka.

Pozostaje tylko kwestia ceny – 119 zł to obecnie jedna z lepszych cen na rynku za pas biegowy. Z drugiej strony to stówa za kawałek materiału, ale właśnie takiego kawałka materiału mi cały czas brakowało. Spełnia swoją rolę bardzo dobrze i to właśnie za funkcjonalność płacimy, a nie za ilość użytego materiału. Wydałem kilka razy więcej na te wszystkie nerki, pasy i pokrowce, które dotychczas wypróbowałem i nie spełniały swojej roli. Więc może lepiej raz, a dobrze? ;)

————–
Źródła:
print
Facebooktwitter

Facebooktwitterrssinstagram